Android

Amazon usuwa e-booki z Kindle Store, odwołuje własność

Kindle Oasis (2019) vs Paperwhite vs Basic | eReader Comparison

Kindle Oasis (2019) vs Paperwhite vs Basic | eReader Comparison
Anonim

Dziś Amazon usunął George'a Orwella z 1984 roku i Animal Farm z jego Kindle e- Księgarnia. Firma również posunęła się naprzód i usunęła także wszelkie cyfrowe ślady książek - uderzając nimi zarówno w cyfrowe szafki użytkowników, jak i urządzenia Kindle. Ten niepokojący, orwellowski ruch podkreśla, że ​​- pomimo komentarzy - zakup w sferze cyfrowej nie może być porównywany z fizyczną własnością treści.

Od dawna uważam, że cyfrowe jest bardziej efemeryczne niż fizyczne. Dlatego wciąż, dla artystów, które lubię, kupuję fizyczną płytę CD z albumem. Dlatego wolę kupować dyski DVD i Blu-ray, niż polegać na prawdopodobnie dzisiejszych, niedzielnych ofertach dystrybucji elektronicznej. Dlaczego moje poparcie dla fizyczności? Z pewnością nie jest tak dlatego, że lubię go przechowywać, tyle mogę powiedzieć. To dlatego, że mam do niego dostęp, kiedy chcę, gdzie chcę. Nie muszę się martwić, że zawartość przestanie działać, ani nie będę musiała śledzić, gdzie mam kopię zapasową, na wypadek, gdyby mój twardy dysk się nie powiódł.

Słyszałem jeden zestaw teorii, które Załóżmy, że świat dystrybucji cyfrowej może teoretycznie oferować nieograniczoną zawartość przez nieograniczony czas, po prostu ze względu na brak fizycznych kosztów dystrybucji (produkcja, pakowanie, wysyłka, półka itd.). Druga teoria jest jednak wszechobecna, ale ostrzejsza w trudnej gospodarce, takiej jak ta, w której teraz jesteśmy. Teoria ta jest regulowana przez podstawowe założenia biznesu, które dotyczą zysków i zysków. Jeśli treść nie generuje przychodów, to dlaczego dystrybutor cyfrowy powinien utrzymywać przestrzeń serwera, aby utrzymać dane, nawet jeśli wszystko to zajmuje więcej bitów i bajtów?

[Czytaj dalej: Najlepsze telefony z Androidem dla każdego budżetu.]

Powrót do przykładu Amazona. To, co Amazon zrobiła z książkami Orwella, różni się od powyższych obaw, ale zmienia się w to samo pytanie o ciągłość cyfrowej własności. Tak, Amazon zwrócił pieniądze za książki - ale nie o to chodzi. Gdy ktoś coś kupuje, jeden nabywa przedmiot i przejmuje jego własność. Tamten przedmiot tam jest.

Ten niezwykły manewr, o którym mówi Amazon, ponieważ wydawca Orwella zmienił zdanie na temat oferowania elektronicznej wersji tych tytułów, jest tym bardziej niepokojący, ponieważ czytelnicy kupili już książki i mieli na własność przedmiot odwołany. W przypadku książki Orwella po prostu już jej nie było - było tak, jakby użytkownicy Kindle nigdy jej nie posiadali.

Implikacje sprawy Orwella są bardzo niepokojące - dla każdego rodzaju treści chronionych przed kopiowaniem, ale szczególnie w przypadku treści drukowanych. Co się stanie, jeśli pojawi się kontrowersyjna książka, a wydawca zdecyduje się usunąć ją z dystrybucji? Albo książka jest zabroniona z jakiegokolwiek powodu - jak to się stało w częściach świata z The Satanic Verses? Nie jest to powszechny scenariusz, ale oba są przykładem kontroli, którą my, jako właściciele, możemy potencjalnie stracić na zawartości, którą kupiliśmy w dziedzinie cyfrowej. Z fizyczną zawartością nikt, nawet niezadowolony właściciel praw autorskich, nie może odebrać tego, za co zapłaciłeś.

Ostatnia myśl: jeśli w tym cyfrowym królestwie naprawdę nie kupujemy treści, a raczej "pożyczamy" po ustalonej cenie i zgodnie z czyimś zmieniającym się regulaminem, my jako konsumenci zasługujemy na znajomość tego z góry, w jasnym i oczywistym języku (w przeciwieństwie do wyraźnych odniesień Amazona do "kupowania" książek i wszystkich założeń własności, które wiążą się z kupowanie książek). Jeśli zasady się na nas zmieniły, zasługujemy na to.