Car-tech

Japonia trzęsienie i tsunami umieszczają sieci społecznościowe na scenie

Tsunami Japonia

Tsunami Japonia

Spisu treści:

Anonim

At 2:46 W poniedziałek po południu Japonia ucichła.

Na pamiątkę życia straconego dwa lata temu podczas trzęsienia ziemi, które nawiedziło tę godzinę i tsunami, które nastąpiły później, w całym kraju odbyła się chwila milczenia. Od budynków rządowych po małe kawiarnie - wszyscy zatrzymali się - cesarz Japonii, politycy, narodowe kotwice telewizyjne, pracownicy biurowi. W Tokio ruchliwe przejścia zostały wyłączone na krótko, aw niektórych rejonach kierowcy zatrzymali się na poboczu drogi.

W tym samym czasie na Twitterze wybuchła kłótnia.

Dokładnie o 2:46 wielu użytkowników opublikowało "Mokutou", po japońsku "ciche modlitwy", po czym natychmiast pojawiły się gniewne odpowiedzi w stylu: "Nie modlisz się cicho, jeśli napiszesz o tym tweet", a potem nastąpił długotrwały back-to-out.

Sieci społecznościowe przez kryzys

Trzęsienie ziemi i tsunami w 2011 roku są na zawsze powiązane z mediami społecznościowymi w Japonii. W chaotyczne dni i tygodnie, które miały miejsce na północnym wybrzeżu w gruzach i setki tysięcy w schroniskach bez usług telefonicznych, wiele osób zwróciło się do serwisów takich jak Twitter i Facebook, aby publikować osobiste wiadomości lub pozostać w kontakcie.

Wzrost w użyciu doprowadziły takie witryny do głównego nurtu, gdzie pozostały. Japońscy użytkownicy, którzy od dawna nie chcieli używać swoich prawdziwych nazwisk w Internecie, przy użyciu lokalnych anonimowych sieci, takich jak Mixi, nagle ujawnili nazwiska zmarłych krewnych i zamieszczali zdjęcia swoich zrujnowanych domów.

"Ludzie stracili swoje domy i rodziny, ale chcieli śledzić, co się dzieje ", powiedział 51-letni Hatsue Toba, który przeżył tsunami w nadmorskim mieście Rikuzentakata, którego spora część została spłaszczona przez tsunami.

Wrak w IDGNSTsunami w porcie Sendai w Tagajo, Japonia, 1 kwietnia 2011 r. (kliknij, aby powiększyć).

Wielu mieszkańców opuściło ten teren, ale Toba został w mieście i założył mały sklep warzywny, aby pomóc lokalnym rolnikom w odzyskaniu zdrowia.

"Na początku ludzie nie "Nie ma komputerów, ale mogliby korzystać z Internetu za pomocą swoich telefonów", powiedziała.

Toba zrobił konto na Twitterze w czerwcu i jedno na Facebooku w grudniu, i jest nadal aktywny na obu dzisiaj. Jej codzienne posty "Dzień dobry" są znane wśród byłych mieszkańców rozproszonych po całym kraju, a jej sklep warzywny stał się miejscem spotkań, kiedy wrócili do odwiedzenia.

Minako Miyamoto, pielęgniarka, która mieszka w nienaruszonym mieście Kanazawa na zachodzie na wybrzeżu Japonii, ruszyli na wschód, aby zgłosić się na ochotnika, gdy dowiedziała się, jak poważna jest lokalna sytuacja, i ostatecznie uruchomiła organizację non-profit.

"Przed katastrofą korzystałem z Mixi, Facebooka i Twittera, ale w Mixi wiele osób anonimowe, podczas gdy na Facebooku ludzie używają swoich prawdziwych imion, więc jest bardziej godny zaufania "- powiedziała. "Nawet teraz używam Facebooka, aby pozostać w kontakcie z ludźmi, których spotkałem w schroniskach."

Twitter pozostaje popularny

Statystyki pokazują, że użytkownicy obu serwisów wzrosły od marca 2011 r. W lutym tego samego roku Twitter średnio około 130 milionów wiadomości dziennie w Japonii, liczba, która od tego czasu wzrosła do 400 milionów. Firma odmówiła podania dokładnych numerów dla tego kraju, ale użytkownicy japońscy są jednymi z najliczniejszych i najbardziej aktywnych.

"Po trzęsieniu ziemi nastąpił siedmiokrotny wzrost liczby tweetów", powiedział rzecznik Twittera Kaori Saito w Tokio. "Niektórzy mieli problem ze znalezieniem wiarygodnych informacji, więc staraliśmy się ułatwić wyszukiwanie kont prowadzonych przez samorządy lokalne."

W ubiegłym roku Twitter utworzył konta "lifeline" obsługiwane przez lokalne japońskie miasta, które użytkownicy mogą szukaj za pomocą kodów pocztowych. Firma przeprowadziła "ćwiczenia awaryjne", aby pomóc użytkownikom w tweetowaniu przydatnych informacji w nagłych wypadkach, a japońska agencja ds. Przeciwpożarowych i klęsk żywiołowych rozmyśla, pozwalając na wywoływanie "911" za pośrednictwem Twittera, gdy telefony zejdą.

Sama liczba wiadomości na Twitterze wysłanych podczas katastrofy i po niej może również służyć jako źródło danych. Naukowcy z Uniwersytetu Tokijskiego stwierdzili, że potrafią wykryć, kiedy trzęsienia ziemi występują z 96-procentową dokładnością, filtrując wiadomości na Twitterze pod kątem określonych słów kluczowych i częstotliwości.

Google stał się również zaufanym źródłem online w ciągu miesięcy po trzęsieniu ziemi. Strona "Person Finder" stała się narodową bazą danych zawierającą informacje o tych, którzy znaleźli się w katastrofie i ostatecznie spienięła ponad 600 000 wpisów. Strona była wielokrotnie prezentowana przez krajowy nadawca NHK jako źródło publiczne i otrzymała dane od Narodowej Agencji Policji, samorządów i gazet. Od tego czasu Google uruchomił takie usługi, jak "publiczne powiadomienia", które pozwalają użytkownikom szybko znaleźć lokalne informacje o trzęsieniach ziemi i innych katastrofach.

Gigant wyszukiwania, Twitter i inne firmy online zobowiązały się do ściślejszej współpracy przy przyszłych katastrofach. We wrześniu ubiegłego roku Google pomógł zorganizować "wielki warsztat danych", aby przeanalizować informacje z trzęsienia ziemi z 2011 roku. Google dostarczył dane na temat trendów wyszukiwania, a serwis Twitter dostarczył tydzień wiadomości od Twittera po katastrofie. Honda dostarczyła dane, takie jak informacje o lokalizacji samochodu z internetowego systemu nawigacji.

Urzędnicy wolą Facebooka

Facebook nadal nie jest tak popularny w Japonii jak w innych krajach i zanikł w ostatnich miesiącach. Jednak liczba rachunków wzrosła około sześć razy od czasu trzęsienia ziemi i obecnie wynosi od 13 do 14 milionów, wynika z analizy opublikowanej przez japońską firmę Ceraja Technology and Socialbakers w USA.

Wiele agencji rządowych i organizacji non-profit, które powstały w następstwie katastrofy, powiedzmy, że używają Facebooka jako głównego portalu docierającego do użytkowników.

"W czasie [po trzęsieniu ziemi] Facebook był sposobem, w jaki utrzymywaliśmy prywatnie kontakt. i było to najłatwiejsze ", powiedział Takahiro Chiba, urzędnik, który organizuje wolontariuszy we wschodnim nadmorskim miasteczku Kessenuma, gdzie tsunami umyli ogromne statki na lądzie i spowodowali olbrzymie pożary ropy.

" Teraz jest bardziej dla grup publicznych, dla zamieszczania ogłoszeń i informacje o naszych działaniach Wolontariusze wciąż przychodzą i tak do nich docieramy. "

Niektóre nowe sieci społecznościowe powstały z katastrofy. Line, japońska aplikacja do czatowania, która rozpoczęła się w czerwcu 2011 roku, jest teraz powszechna w tym kraju i trafiła do 100 milionów użytkowników w styczniu tego roku, z kolejnymi 3 milionami podpisów w każdym tygodniu.

"Ludzie szukali sposobu, aby komunikują się i mają problemy z połączeniami i pocztą elektroniczną "- powiedział Jun Masuda, dyrektor odpowiedzialny za strategię i marketing usługi.

Katastrofy, które nawiedziły północno-wschodnie wybrzeże Japonii w 2011 roku, były tragedią ludzką. Trzęsienie ziemi i tsunami pozostało ponad 17 000 zabitych lub zaginęło, a 310 000 nadal znajduje się w tymczasowych mieszkaniach, wielu nie może wrócić do domu z powodu obaw o promieniowanie związanych z krachami w elektrowni jądrowej Fukushima Daiichi.

W następstwie usługi takie jak Facebook i Twitter zyskał użytkowników i stał się częścią japońskiego społeczeństwa. Mimo to niektórzy zaczęli się zastanawiać, czy istnieją inne, lepsze rodzaje sieci społecznościowych.

"Mam 800 znajomych na Facebooku, ale myślę, że mniej niż połowa z nich widzi, co mówię", powiedział Miyamoto, pielęgniarka-wolontariuszka. "Ostatnio zdałem sobie sprawę, że muszę stworzyć więcej wydarzeń, w których ludzie spotykają się w prawdziwym świecie."

IDGNSWorkers w Sony Technology Center Sendai w Tagajo w Japonii, 1 kwietnia 2011 r.