Przebijamy ucho ! Jak zrobić to dobrze? | MaTata s.2 odcinek 11
Czasami nazywają bezpieczeństwo narodowe trzecią szyną polityki. Dotknij go, a politycznie, nie żyjesz.
Frazes nie wydaje się zbyt odległy po przeczytaniu nowej książki Marka Kleina "Wirowanie maszyny Wielkiego Brata … i walka z nią". Jest to relacja z jego doświadczeń jako demaskatora, który ujawnił tajny pokój w budynku Folsom Street w San Francisco, który najwyraźniej był używany do monitorowania komunikacji internetowej zwykłych Amerykanów.
Klein, 64, był emerytowanym technikiem łączności AT & T w grudniu 2005, kiedy przeczytał historię New York Timesa, która zdmuchnęła pokrywkę z bezrzędziowego programu podsłuchowego administracji Busha. Potajemnie autoryzowany w 2002 r. Program pozwala amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) monitorować rozmowy telefoniczne i wiadomości e-mail osób w Stanach Zjednoczonych w celu zidentyfikowania podejrzanych o terroryzm. Klein od razu wiedział, że ma dowody - dokumenty z jego czasów w AT & T - które mogłyby dostarczyć obrazu, w jaki sposób program przesyłował dane z sieci AT & T w San Francisco.
O dziwo, nikt nie chciał usłyszeć jego historii. W swojej książce opowiada o spotkaniach z reporterami i grupami zajmującymi się prywatnością, które dotarły do nikąd, aż do pamiętnego 20 stycznia 2006 roku, spotkania z Kevinem Bankstonem z Electronic Frontier Foundation (EFF). Bankston przygotowywał proces, który, jak miał nadzieję, zakończyłby program podsłuchów, a Klein był właśnie takim świadkiem, którego szukał EFF.
Z EFR na pokładzie, Klein był na krótko gwiazdą mediów - mężczyzną który miał odwagę wyeksponować tajny program podsłuchowy NSA. W swojej książce dostarcza dokumenty i opowiadania, które ilustrują, jak wszystko to się stało.
Klein był aktywny politycznie od lat 60., kiedy protestował przeciwko wojnie w Wietnamie. "Przyszedłem zobaczyć rząd z wielkim podejrzeniem, tak jak wiele osób w tamtym czasie i nadal to robię", powiedział w wywiadzie, że przyznał usługę IDG News w piątek. "Sądzę, że to stanowiło podstawę dla moich późniejszych doświadczeń, ponieważ nie ufałem rządowi od początku."
Dziś mieszka w Zatoce San Francisco z żoną, Lindą i dwoma swoimi psami. Sam opublikował swoją książkę w zeszłym tygodniu.
Poniżej znajduje się zredagowany zapis wywiadu
IDG News Service: Według niektórych szacunków w całym kraju jest 15 do 20 takich tajnych podsłuchów. Jesteś jedynym pracownikiem AT & T, który zgłosił się i szczegółowo o tym rozmawiał. Dlaczego?
Mark Klein: Strach. Przede wszystkim był to przerażający czas. Nadal jest straszny czas, ale w czasach Busha był to rodzaj atmosfery polowania na czarownice i ludzie się bali. Ludzie boją się utraty pracy i jest to regułą, że jeśli zostaniesz informatorem, prawdopodobnie stracisz pracę. A jeśli masz poświadczenie bezpieczeństwa, nie tylko stracisz pracę, ale prawdopodobnie będziesz ścigany przez rząd. Administracja Busha jasno to wyraziła w oświadczeniach, które powtarzali: "Każdy, kto ujawni cokolwiek na temat naszych tajnych programów, będzie ścigany, a my prowadzimy dochodzenia, aby dowiedzieć się, kto ujawnił to New York Times". Cóż, powoduje to strach u ludzi.
IDG: Czy słyszałeś od innych pracowników AT & T, którzy powiedzieli ci, że wiedzieli o tych działaniach?
Klein: Nie próbowałem kontaktować się z ludźmi, których znałem w AT & T z tego właśnie powodu. Nie chciałem narażać na szwank ich środków do życia.
IDG: W swojej książce opisujesz, jak spotkanie z twoim prawnikiem zostało nagrane na wideo, aby zachować dowód na wypadek, gdybyś zniknął. Jak się bałeś?
Klein: Bardzo się martwiłem. Administracja Busha była zdolna do bardzo szalonych rzeczy i nielegalnych rzeczy. Wiedziałem, że robią tortury. I wiedziałem, że zostali aresztowani i uwięzieni ludzie, którzy byli obywatelami Stanów Zjednoczonych … i po prostu wyrzucili ich w brygu bez procesu i bez zarzutów. Więc nie sądziłem, że to wykracza poza możliwość, że zrobią to samo dla mnie. Może z perspektywy czasu robiłem się trochę paranoidalny, ale niedowierzanie jest tanie.
Najbardziej martwiłem się, gdy LA Times zabijało moją historię, ale jednocześnie LA Times pokazał ją rządowi. Wtedy naprawdę wpadałem w panikę, ponieważ oznaczało to, że rząd wiedział wszystko i prawdopodobnie znał moje imię, ale nie miałem żadnego rozgłosu.
IDGNS: Media zasługują na pełny rozdział (zatytułowany "Going Public vs. Media Chickens") w twojej książce. Co tam się stało?
Klein: The LA Times był szczególnie nieczuły, ponieważ planowali rozprzestrzenianie się na pierwszej stronie. Były pierwszym podmiotem, któremu dałem wszystkie dokumenty. Potem rozmawiali z rządem o tym i okazało się, że rozmawiają nie tylko z dyrektorem NSA, ale z dyrektorem wywiadu narodowego, którym był wówczas John Negroponte. Oznaczało to, że rząd o tym wiedział. A potem kilka tygodni później LA Times zabił tę historię. Więc jedyną rzeczą, którą możesz przeczytać jest to, że w zasadzie rząd zmiażdżył tę historię. [Redaktor LA Timesa z początku 2006 r., Dean Baquet, powiedział, że rząd nie ma nic wspólnego z tą decyzją. "Nie mieliśmy historii, że nie mogliśmy się zorientować, co się dzieje", powiedział ABC News - przyp. Red.]
IDGNS: Jak długo oni mają tę historię?
Klein: Zacząłem zajmować się z nimi pod koniec stycznia 2006 r., aw lutym pokazali go rządowi, a potem zaczęli się chwieją. Pod koniec marca 2006 oficjalnie powiedzieli mi, że ta historia została zabita.
IDGNS: Czy zakryli ją w kwietniu, po tym, jak stała się publiczna?
Klein: Nie, to było zabawne. Po tym, jak w końcu dotarły do wiadomości wszędzie indziej, LA Times nie zabrakło rzeczy, które im dałem. Wszystko to zmiażdżyło.
IDGNS: Wiele osób, które mogły się zainteresować tą historią, początkowo nie było zainteresowanych. W tej książce mówisz o przejściu do EPIC [Elektronicznego Centrum Informacji o Prywatności] i dotarciu do nikąd; mówisz o mediach i rozmawiasz także o Kongresie. Nigdy nie zeznawałeś przed Kongresem.
Klein: Ta książka ma kilka aspektów. Pierwszym aspektem jest samo szpiegostwo i urządzenie techniczne; innym aspektem jest rola mediów i to, że media w mniejszym lub większym stopniu funkcjonują jako aparat propagandowy dla rządu. Część tej książki dotyczy walki o to, by media zakrywały tę historię. A trzecia część tej historii dotyczy Kongresu. To była walka, walka, której nie udało mi się dodać, by skłonić Kongres do zbadania sprawy i zrobienia czegoś w tej sprawie. Kongres uciekł ode mnie. Nie chcieli mnie dotknąć z 10-metrowym słupkiem, zaczynając od mojej własnej senator, Dianne Feinstein, która była kluczowym członkiem zarówno Komisji Wywiadu w Senacie, jak i Komisji Sądownictwa. Była jedną z pierwszych legislatorów, z którymi próbowałem się skontaktować w lutym 2006 roku. Otrzymałem numer jej głównego adwokata w Waszyngtonie, a on pierwszy był bardzo zainteresowany. Rozmawiał ze mną przez telefon i zadał mi kilka szczegółowych pytań i powiedział, że do mnie wróci. I nigdy więcej o nim nie słyszałem.
IDGNS: Dlaczego sądzisz, że miałeś kłopot z zainteresowaniem Kongresu?
Klein: U Republikanów oczywiste jest, dlaczego nie chcieli sobie z tym poradzić. Ich administracja była odpowiedzialna za całą nielegalną operację szpiegowania. Jak się okazało, pierwsza warstwa przywódców Partii Demokratycznej była dobrze poinformowana i poinformowana o tym programie, a moim zdaniem była to osoba współwinna.
IDGNS: Jak sądzisz, co osiągnąłeś, przedstawiając te dokumenty?
Klein: Moim głównym osiągnięciem jest poinformowanie wszystkich o tym, co dokładnie rząd robi dla ludzi. W jaki sposób rząd w szczegółach wkracza w prywatność ludzi i depcze Konstytucję i czwartą poprawkę, a także szczegółowo określa, w jaki sposób prywatne życie każdego człowieka jest zagarniane przez rząd i przechowywane w tajnych bazach danych, aby móc z niego skorzystać w przyszłości.
Prince of Persia Recenzja: Nikt tu nie żyje
Ubisoft Montreal's wieloplatformowy Prince of Persia (Windows, Xbox 360, PlayStation 3) przechodzi niesamowicie nieustraszoną metamorfozę.
Sześć niesamowitych wbudowanych narzędzi systemu Windows, o których nikt nie wie
Pochowany głęboko w Windows 8, znajdziesz świetne narzędzia do ulepszania i poprawa systemu operacyjnego. Wszystkie są bezpłatne.
Jedna rzecz, której nigdy nie powinieneś robić podczas podróży
Wybierając się na wycieczkę? Przynosisz laptopa? Oszczędź sobie wiele żalu, unikając tego powszechnego błędu.