Strony internetowe

Montowanie sprzeciwów przeciwko usłudze Książki Google

Niemcy z Tuskiem szczują na Węgry? - PIĄTKA MICHAŁA KARNOWSKIEGO odc. 7

Niemcy z Tuskiem szczują na Węgry? - PIĄTKA MICHAŁA KARNOWSKIEGO odc. 7
Anonim

Departament Sprawiedliwości (DOJ) złożył 32-stronicową sprawę do sądu, twierdząc, że rozliczenie Księgi Google należy odrzucić na podstawie naruszeń w postępowaniu grupowym, prawo antymonopolowe i prawo autorskie. DOJ jest dopiero najnowszym powodem do niepokoju, ale może to być słomka, która łamie przysłowiowe plecy wielbłąda.

Czy ktoś oprócz Google wspiera osadę? Autorzy i wydawcy przeciwstawili się osadzie. Prokurator generalny stanowy wyraził sprzeciw wobec ugody. Microsoft, Yahoo i Amazon połączyły siły, by przeciwstawić się osadzie. Nawet całe narody, takie jak Niemcy, zaatakowały osadę.

[Więcej informacji: najlepsze usługi transmisji telewizyjnej]

Aby być sprawiedliwym, DOJ nie jest całkowicie przeciwny koncepcji digitalizacji out-of-print opublikowana praca. Zgadza się, że ogół społeczeństwa ma dostęp do informacji i wiedzy za pośrednictwem Internetu, a koncepcja cyfrowej biblioteki ma swoje zalety. Po prostu nie zgadza się, że ugoda właściwie chroni właścicieli praw autorskich lub konkurentów Google'a.

Cała walka, która trwa obecnie 5 lat, to nowe terytorium, które rzuca wyzwanie różnicom między starym prawem autorskim opartym na pracy drukowanej a tym, jak to prawo autorskie obowiązuje w erze Internetu. Z jednej strony działania Google można interpretować jako altruistyczne i w interesie dobra publicznego. Z drugiej strony, te same działania mogą być postrzegane jako bandyckie posunięcie do parowania autorów i wydawców dla własnej korzyści.

Diabeł tkwi w szczegółach. Koncepcja biblioteki cyfrowej i zapewnienie dostępu do opublikowanych prac opublikowanych na wyczerpaniu wydaje się być wartościową przyczyną przy wartości nominalnej. Istnieją również obawy o prywatność związane z tym, w jaki sposób Google może śledzić i wykorzystywać dane o czytanych książkach. Ale przeciwnicy kwestionują przede wszystkim realizację tej koncepcji oraz fakt, że Google czerpie zyski z pracy innych osób.

Google zasadniczo szukał "lepszych sposobów, by prosić o wybaczenie, niż prosić o pozwolenie", aby przyspieszyć walkę z transakcją skanowania książek. Podejście takie zmusiło debatę do tego, aby wykonać cyfrową bibliotekę, a nie, jeśli ma się to odbyć. Ugoda daje Google pół-monopol na cyfrową bibliotekę i zasadniczo kupuje prawo do obchodzenia obowiązującego prawa autorskiego za 125 milionów dolarów.

Dlatego DOJ prosi sąd o odrzucenie obecnego porozumienia i nakazuje stronom powrót do deski kreślarskiej. W swoim 32-stronicowym zgłoszeniu DOJ sugeruje, że ciężar dowodu znalezienia autorów osieroconych prac przypada na Google'a, a nie na autora, na obawy zagranicznych autorów i wydawców oraz na podjęcie kroków w celu zapewnienia równego traktowania. dla konkurentów, zamiast oferować Google monopol na książki cyfrowe.

Wraz z rosnącą popularnością e-booków wydaje się, że digitalizacja bibliotek na świecie ma sens. Zapewnienie ogółowi społeczeństwa możliwości dostępu do wyczerpanych prac online z pewnością wydaje się opłacalną. Ale na podstawie fali przypływu sprzeciwu wobec tej umowy wydaje się, że nikt oprócz Google nie uważa, że ​​jest to dobry pomysł w obecnej formie.

Tony Bradley jest ekspertem ds. Bezpieczeństwa informacji i zunifikowanej komunikacji z ponad dziesięcioletnim doświadczeniem w branży IT doświadczenie. Opublikował tweety jako @PCSecurityNews i udziela wskazówek, porad i opinii na temat bezpieczeństwa informacji i technologii ujednoliconej komunikacji w swojej witrynie pod adresem tonybradley.com.