Car-tech

Amerykański proces cenzury przeciwko chińskiemu Baidu odwołany

Komentarz Michała Karnowskiego w Poranku WNET

Komentarz Michała Karnowskiego w Poranku WNET
Anonim

Sędzia amerykański odrzucił pozew, który miał na celu ukaranie chińskiej firmy internetowej Baidu za blokowanie prodemokracji pracuje nad swoją wyszukiwarką, z jednym ekspertem prawnym stwierdzającym, że sprawa była raczej chwytem reklamowym niż rzeczywistym prawnym wyzwaniem dla chińskiej cenzury.

Powszechnie wiadomo, że Chiny regularnie cenzurują antyrządowe treści w Internecie, lokalne firmy, takie jak Baidu, musiały spełnić te wymagania. Jednak amerykański proces, złożony dwa lata temu przez ośmiu prodemokratycznych aktywistów, twierdził, że zarówno firma, jak i chiński rząd naruszyły prawa wolności słowa w Nowym Jorku. Stało się tak dlatego, że cenzura Baidu rozszerzyła się na użytkowników korzystających z witryny z Nowego Jorku, argumentował proces.

W poniedziałek Baidu wygrał jednak rozprawę po tym, jak sędzia Jesse Furman z amerykańskiego Sądu Okręgowego w południowym dystrykcie Nowego Jorku powiedział, że firma nie została prawidłowo doręczona w dokumentach sądowych. Chiny, powołując się na międzynarodowy traktat, odmówiły spełnienia obowiązku doręczania dokumentów sądowych, stwierdzając, że "naruszyłoby to jego suwerenność lub bezpieczeństwo".

Pozwani mają 30 dni na zaproponowanie innego sposobu doręczenia dokumentów sądowych Baidu. Adwokaci dla powodów nie mogli od razu uzyskać komentarza. Pozew pierwotnie zażądał, by Baidu zapłacił 16 milionów dolarów odszkodowania za cenzurowanie prodemokratycznych dzieł ośmiu działaczy.

Chociaż pozew pierwotnie pochłonął światło dziennikowe w mediach, gdy sprawa została po raz pierwszy złożona, sprawa miała niewielkie szanse na zatrzymanie się sąd, powiedział Stan Abrams, ekspert prawny w Chinach. Baidu jest prywatną firmą zagraniczną i nie ma prawnego obowiązku obsługiwać użytkowników w Nowym Jorku, dodał. Zamiast tego, powodowie mieli prawdopodobnie nadzieję, że pozew zwróci uwagę na ich pro-demokrację.

"Czy im się to udało, czy nie? Chyba o tym rozmawiamy, więc do tego stopnia. Ale nie widzę tego jako głównej wiadomości "- powiedział Abrams. "Trudno jest zwracać uwagę ludzi, ponieważ wiedzieliście, że ta sprawa będzie przegrana."